Ten świat taki, jakim go mamy...
Polsko-amerykański wieczór poetycki

FRAZA nr 3 (53) 2006

Międzynarodowe spotkania poetyckie stają się od niedawna jednym z ważniejszych wydarzeń kulturalnych w Rzeszowie. Dzięki współpracy Krystyny Lenkowskiej, poetki i animatorki wielu przedsięwzięć artystycznych (Preteksty Literackie), z Konsulatem Stanów Zjednoczonych w Krakowie miłośnicy literatury mają okazję uczestniczyć w niezwykle ciekawych spotkaniach z wybitnymi poetami dwóch kręgów kulturowych. Przed rokiem bohaterami inauguracyjnego wieczoru byli: Yusef Komunyakaa i Janusz Szuber. Tym razem 22 czerwca 2006 roku w pięknych wnętrzach Muzeum Okręgowego w Rzeszowie gościli: Philip Levine oraz Adam Zagajewski.
Philip Levine (ur. 1928) należy do grona najwybitniejszych współczesnych poetów amerykańskich. Przez wiele lat wykładał literaturę na California State University, a od chwili przejścia na emeryturę dzieli swoje życie pomiędzy dwoma krańcami USA – Nowym Jorkiem i kalifornijskim Fresno. Opublikował szesnaście tomów poetyckich i dwa zbiory esejów. Jest laureatem wielu nagród literackich (m.in. National Book Award w 1980 roku, Pulitzer Prize w 1995). Podczas spotkania w Rzeszowie zaprezentowany został pierwszy polski (dwujęzyczny) wybór wierszy Levine`a pt. Moradian w tłumaczeniu Ewy Hryniewicz-Yarbrough ze wstępem Adama Zagajewskiego (Podkarpacki Instytut Książki i Marketingu, Rzeszów 2006).
Adama Zagajewskiego (ur. 1945) polskim czytelnikom przedstawiać właściwie nie trzeba. Jeden z najwybitniejszych polskich poetów współczesnych jest autorem wielu zbiorów poetyckich i eseistycznych, a także laureatem nagród literackich, m.in. Neustadt, Prix de la Liberte, Tomas Transtromer Prize. Mieszka w Krakowie i w Houston, gdzie pracuje jako wykładowca uniwersytecki. Ostatnio wydał tom wierszy Anteny (Wydawnictwo a5, Kraków 2005), nominowany do nagrody Nike 2006.
Warto zaznaczyć, że stylowy, poklasztorny refektarz Muzeum Okręgowego wraz pięknym dziedzińcem, grubymi murami i łukowymi sklepieniami wewnętrznych korytarzy stanowił piękną oprawę dla czytania i słuchania wierszy oraz dyskusji na ich temat. Tym bardziej, że słowom towarzyszyła nastrojowa muzyka jazzowa w wykonaniu saksofonisty Stanisława Domarskiego. Refleksje i dyskusje kuluarowe w krużgankach pobudzał zaś dyskretnie zespół muzyki dawnej (Teresa Bilut, Anna Zajączkowska, Leszek Pelc i Kinga Fink), prezentując utwory kompozytorów barokowych.
Polsko-amerykańskie spotkanie poetyckie rozpoczęło czytanie wierszy przez obu autorów, najpierw w języku oryginału a następnie w przekładzie. Można więc było usłyszeć utwory Zagajewskiego z tomu Anteny (wśród nich m.in. Spróbuj opiewać okaleczony świat) i Levine`a ze zbioru Moradian (m.in. Zwyczajna prawda, Dym, Zachodni wiatr). W tak zderzonych ze sobą utworach można było dostrzec wiele wspólnego – podobny stosunek do rzeczywistości, zwrot w stronę pamięci, pietyzm szczegółu, ton elegijny czy swoiste rozdwojenie duchowe pomiędzy stonowanym pesymizmem a heroicznym poczuciem wiary w słowo („Poezja jest radością, pod którą kryje się rozpacz. A pod rozpaczą znowu jest radość” – jak napisał Zagajewski; „jak bardzo wierzyliśmy, że słowa mogą / przynieść pociechę i wiele mogą wytłumaczyć” – „potwierdził” Levine w wierszu Te słowa). Wydaje się, że obu poetów łączy pokrewny rodzaj wrażliwości i zbliżony sposób odbierania świata, „którego nie da się / poznać, zaakceptować, pokochać” (Levine) bez świadomości klęski i utraty.
Ciekawym doświadczeniem było też słuchanie dwóch wersji językowych każdego tekstu, bowiem łatwo było poddać się wrażeniu stopniowej kondensacji sensu i uwydatnienia dźwiękowych walorów poetyckiej mowy. Trzeba zaznaczyć, że trzecim – nieco ukrytym – bohaterem wieczoru była Ewa Hryniewicz-Yarbrough, autorka przekładów wierszy Levine`a na język polski (tłumaczka poezji m.in. Józefa Barana, Juliana Kornhausera, Krystyny Lenkowskiej, Krzysztofa Lisowskiego, Janusza Szubera i Adriany Szymańskiej).
W ciekawej dyskusji, jaka zawiązała się po prezentacji wierszy, podjęto m.in. temat translacji, recepcji poezji polskiej w Ameryce, a także – ujawniającą się w utworach – kwestię związków rodzinnych amerykańskiego poety z Polską. Jak potwierdził Philip Levine, jego rodzina wywodzi się z Europy Wschodniej (matka przyszła na świat gdzieś w zachodniej Rosji, natomiast ojciec właśnie na terenach polskich). Sam poeta urodził się i dorastał w Detroit, które w czasach jego dzieciństwa było – jak zaznaczył – trzecim co do wielkości skupiskiem Polaków na świecie. Sporo więc było w jego życiu tych polskich odniesień, począwszy od kuchni, której nie cenił ze względu na brak talentów kulinarnych matki, a skończywszy na poezji, którą uważa z kolei – razem z poezją hiszpańską – za najwybitniejszą we współczesnej literaturze. „Polska poezja była znacznie smaczniejsza niż jakakolwiek danie polskiej kuchni, które zdarzyło mi się jeść w życiu” – powiedział. Za ważnych dla siebie poetów polskich uznał Zbigniewa Herberta, Tadeusza Różewicza i naszych noblistów. Mimo ambitnych pytań słuchaczy obaj poeci unikali jednak poważnego tonu, obracając w żart uwagi interpretacyjne i próby wskazywania szerokich kontekstów. Zdawali się poświadczać prostej zasadzie, którą Levine wyjaśnił przy okazji pytania o inspiracje muzyczne w jego wierszach. „Wolę jej [muzyki] doświadczać niż o niej mówić” – stwierdził krótko.
Druga edycja polsko-amerykańskich spotkań poetyckich w Rzeszowie przybliżyła uczestnikom imprezy dwóch ważnych poetów współczesnych, a wraz z nimi poetyckie wizje świata znad dwóch brzegów oceanu. Fizyczna odległość nie oznacza jednak odległości duchowej, bowiem w każdym z tych artystycznych spojrzeń odnaleźć można bliski dzisiejszym odczuciom ton „bolesnego zachwytu światem” (Zagajewski).

Janusz Pasterski